TEST: Porsche Macan 4 96 kWh 408 KM. Cisza, która wgniata w fotel!
Porsche elektryzuje swoją gamę samochodów, czy to koniec świata? Niekoniecznie.

Porsche, firma, która zbudowała swoją legendę na ryku sześciocylindrowych bokserów chłodzonych powietrzem (a potem wodą, ku rozpaczy purystów), niedawno zelektryfikowała swój absolutny bestseller. Tak, mowa o Macanie, który zamiast baku ma... no cóż, baterię wielkości małego kontenera. Czy to koniec świata? Czy może genialny ruch? Po pierwszych jazdach jakiś czas temu miałem niesprecyzowane odczucia, ale po dłuższym teście. Zresztą, zaraz wszystko opowiem!
Czytaj więcej:
- Nowe Porsche Macan zaprezentowane. Rewolucja w wydaniu Porsche
- Porsche Panamera w nowym wydaniu. Aż 4 hybrydy i "magiczne" zawieszenie
- Porsche Cayenne doczekało się liftingu. Poszło w stronę Taycana
Wygląd zewnętrzny. Niby Macan, a jednak…

Na pierwszy rzut oka? To Macan. Proporcje są znajome, linia dachu opada jak trzeba, biodra ma szerokie niczym bywalczyni siłowni na sterydach. Ale potem zaczynamy dostrzegać detale. Przód jest jakby gładszy, pozbawiony tej wielkiej paszczy chłodnicy, bo elektryki tyle powietrza nie potrzebują. Zamiast tego mamy... no właśnie, co? Bardziej dyskretne wloty na dole. Największa zmiana to jednak światła. Te górne, wąskie paski LED, to tylko światła do jazdy dziennej. Główne reflektory schowano niżej, w zderzaku. Wygląda to... nowocześnie? Może trochę jakby ktoś mu przyłożył i spuchły mu policzki? Kwestia gustu, ale na pewno inaczej niż w spalinowym bracie, który zresztą nadal powinien być sprzedawany równolegle.

Z tyłu mamy obowiązkowy dla Porsche pas świetlny LED przez całą szerokość i napis "PORSCHE". Wszystko jest znajome, a jednak subtelnie inne. Jest niższy, bardziej przysadzisty. Wygląda szybko, nawet gdy stoi. Ale czy pięknie? To już musicie ocenić sami. Powiem tak: nie jest to rewolucja stylistyczna, raczej ewolucja wymuszona przez zmianę napędu. I wiecie co? Może to i dobrze. Po co psuć coś, co się sprzedaje jak ciepłe bułeczki? Przyznam jednak, że w mojej konfiguracji ze srebrnym lakierem auto prezentowało się dość subtelnie, ale wystarczy poklikać w konfiguratorze, wybrać np. zielony albo czerwony lakier, większe felgi i pakiet stylistyczny, a auto zaczyna przypominać torowy bolid po kuracji sterydowej!

Wnętrze Porsche Macan. Ekrany, ekrany i jeszcze trochę piano black!
Wsiadasz do środka i... bum! Ekrany. Wszędzie ekrany. Przed kierowcą mamy zakrzywiony, cyfrowy wyświetlacz zegarów o przekątnej 12,6 cala. Wygląda świetnie, jest czytelny i konfigurowalny. Na środku deski rozdzielczej króluje 10,9-calowy ekran systemu multimedialnego PCM. Działa szybko, ma dobrą grafikę, ale jak to w nowoczesnych autach, wymaga przyzwyczajenia, żeby trafić we właściwą ikonkę podczas jazdy po dziurach (a tych w Polsce nie brakuje, prawda?). Ale to nie koniec! Opcjonalnie można zamówić... trzeci ekran! Tak, 10,9-calowy wyświetlacz dla pasażera. Po co? Żeby mógł sobie oglądać filmy (kierowca go nie widzi, sprytne!), grzebać w nawigacji albo po prostu czuć się ważny. Czy to potrzebne? Absolutnie nie. Czy jest fajne? No pewnie! Mój egzemplarz tego nie miał i… szkoda, bo blenda w postaci wielkiej połaci połyskującego plastiku wygląda w słońcu raczej średnio. Kolejnym drobnym mankamentem były okazjonalne strajki systemu PCM. Kilkukrotnie nie włączyła się kamera cofania po przerzuceniu kierunku jazdy na „R”, kilkukrotnie przestało działać radio itp. Nie wiem, czy to bolączki „wieku dziecięcego”, ale wydaje mi się, że to zostanie poprawione w kolejnych aktualizacjach. Podobnie było z systemem np. w pierwszych egzemplarzach Volkswagena ID.3. Mówiąc wprost – działał koszmarnie. Po kilku aktualizacjach było znacznie lepiej, a obecnie nie można się praktycznie do niczego przyczepić.


Ale wróćmy do „naszego” Macana. Na szczęście Porsche nie poszło na całość z tą ekranizacją. Panel klimatyzacji poniżej centralnego ekranu nadal ma fizyczne przełączniki do regulacji temperatury i siły nawiewu. Chwała im za to! Jest też kilka fizycznych przycisków na kierownicy. Jakość materiałów? To Porsche. Skóra jest miękka, plastiki (te, które są) solidne, spasowanie idealne. Czuć, że siedzisz w czymś drogim. Pozycja za kierownicą jest sportowa, fotele świetnie trzymają. Z tyłu miejsca jest wystarczająco, jak na SUV-a tej wielkości. Ale uwaga! Jeśli ktoś oczekuje przestrzeni jak w Tiguanie czy innym kompaktowym SUV-ie, ten się rozczaruje. Trochę doskwierało mi, że w górnej części tunelu środkowego pomiędzy przednimi fotelami, tam, gdzie są te charakterystyczne „poprzeczki”, było twardo. To miejsce, którego często dotykamy, opieramy o nie kolano itp. i chciałbym, aby było bardziej przyjemne – a tak, sam plastik.
Bagażnik? Całkiem spory, 540 litrów. A ponieważ silnika z przodu nie ma, dostajemy dodatkowy "frunk" (przedni bagażnik) o pojemności 84 litrów. Idealny na kable do ładowania albo... dwie torby z dyskontu spożywczego. Przestrzeni w środku wystarczająco (raczej nie dla wysokich osób), ale poziom ergonomii i funkcjonalności naprawdę zaskakująco wysoki!


Jaki napęd posiada nowy Porsche Macan 4?
No dobra, przejdźmy do gęstego! Pod podłogą Macana 4 drzemie bateria o pojemności brutto 100 kWh (netto około 96 kWh). To kawał akumulatora. Zasila on dwa silniki elektryczne – po jednym na każdą oś, co oznacza stały napęd na cztery koła. Łączna moc systemowa? W trybie "overboost" (czyli na chwilę) to imponujące 408 KM i aż 650 Nm momentu obrotowego. Co to oznacza w praktyce? Że ten (prawie)rodzinny SUV przyspiesza od 0 do 100 km/h w 5,2 sekundy! To szybciej niż wiele sportowych samochodów sprzed dekady. Reakcja na gaz jest natychmiastowa, jak pstryknięcie palcami. Wciskasz pedał i... jesteś gdzieś indziej. W absolutnej ciszy. To trochę dziwne uczucie w Porsche, ale uzależniające. Możemy również aktywować specjalny dźwięk, który przypomina nieco pracę wielkich generatorów energii. Niby sztuczny, ale dość przyjemny w odbiorze i na pewno zwracający uwagę osób w pobliżu.
Jaki zasięg oferuje nowy Porsche Macan 4?
A zasięg? Według normy WLTP Macan 4 powinien przejechać do 613 km na jednym ładowaniu. W realnym świecie, zwłaszcza zimą albo przy ciężkiej nodze, będzie to oczywiście mniej. Ale powiedzmy sobie szczerze, 400-450 km w trasie (mieszanka ekspresówki i dróg podmiejskich) jest jak najbardziej osiągalne. A dzięki architekturze 800V (jak w Taycanie), Macan może przyjąć ładowanie z mocą do 270 kW! Oznacza to, że na odpowiednio szybkiej ładowarce uzupełnienie energii od 10% do 80% zajmie około 20-25 minut. To już zaczyna wyglądać sensownie, prawda? W domu, z Wallboxa 11 kW, naładujemy go do pełna przez noc. Żadnych wad? Oczywiście są i osoby, które „robią 1000 kilometrów na strzała” raczej będą marudzić, ale Porsche Macan jako drugie auto na krótsze podróże? Jak najbardziej! Szczególnie, gdy w garażach stoją jeszcze Panamera Shooting Brake na dalekie wyjazdy i/lub 911-tka na weekendowe zabawy. Takie tam marzenia…
Porsche Macan 4 - prowadzenie i komfort jazdy
To jest pytanie za milion dolarów (a raczej za pół miliona złotych, ale o tym za chwilę). Czy elektryczny Macan, ważący dobrze ponad 2,3 tony (baterie swoje ważą!), nadal prowadzi się jak Porsche? Odpowiedź brzmi: zaskakująco tak! Inżynierowie z Zuffenhausen dokonali tu jakiejś czarnej magii. Środek ciężkości jest położony bardzo nisko (dzięki baterii w podłodze), rozkład masy jest bliski ideału, a zawieszenie (standardowo adaptacyjne PASM, opcjonalnie pneumatyczne) trzyma to wszystko w ryzach. Układ kierowniczy jest precyzyjny i daje dobre czucie drogi. Macan 4 jest niesamowicie stabilny, pewny w zakrętach i pomimo swojej masy, zaskakująco zwinny. Opcjonalna skrętna tylna oś jeszcze bardziej poprawia manewrowość w mieście i stabilność przy wysokich prędkościach. Przyznam, że jeżdżąc po torze Silesia Ring kilka miesięcy temu mocniejszymi wariantami, po kilku szybkich okrążeniach… odczuwałem mdłości. Nie pamiętam kiedy i w jakim aucie ostatnio miałem takie atrakcje, ale Macan naprawdę zagina prawa fizyki! Nie boję się tego napisać, ale… moim zdaniem to najlepiej prowadzący się SUV na rynku. W ogóle!
Oczywiście, czuć masę przy bardzo dynamicznej jeździe, praw fizyki nie oszukasz. To nie jest 911. Ale jak na SUV-a, prowadzi się rewelacyjnie. Komfort? Z pneumatycznym zawieszeniem jest naprawdę wysoki, nawet na polskich "autostradach". A ta cisza... podróżuje się nim niezwykle relaksująco. Aż za bardzo? Może trochę brakuje tego ryku silnika, tego dramatyzmu spalinowego Porsche. Ale cóż, takie czasy. Jeśli elektryczny SUV dla miłośnika motoryzacji, to tylko Macan!
Ile kosztuje nowy Porsche Macan 4?
No i tu dochodzimy do momentu, w którym entuzjazm może lekko opaść. Porsche nigdy nie było tanie, a elektryczne Porsche... no cóż. Ceny Porsche Macan 4 na polskim rynku startują od około 380 000 złotych. Pamiętajcie, to cena bazowa. Wystarczy dorzucić kilka opcji – ładniejszy lakier, większe felgi, pneumatyczne zawieszenie, ekran dla pasażera, lepsze audio – a cena szybko poszybuje w okolice 500 000 zł i więcej. Jest też mocniejsza wersja Macan 4S i Macan Turbo (tak, Turbo w elektryku, nie pytajcie...), która ma ponad 600 KM i kosztuje... znacznie więcej. Trzeba przygotować co najmniej 526 000 złotych, albo i 650 000 jeśli pobawimy się w konfiguratorze.
Porsche Macan 4 - czy warto je kupić? Genialny elektryk czy Porsche bez duszy?

Nowy, elektryczny Porsche Macan 4 to kawał imponującej inżynierii. Jest piekielnie szybki, świetnie się prowadzi (jak na SUV-a), jest komfortowy, naszpikowany technologią i ma (przynajmniej na papierze) przyzwoity zasięg oraz szybkie ładowanie. Wygląda dobrze, choć bez stylistycznego szaleństwa. Wnętrze jest luksusowe i nowoczesne (może aż za bardzo?).
Czy to prawdziwe Porsche? Tak, jeśli chodzi o osiągi, jakość i prowadzenie. Nie, jeśli szukamy ryku silnika i mechanicznego dramatyzmu. To inne Porsche, na nowe czasy. Jest niesamowicie kompetentny, ale czy ma tę iskrę, tę duszę, którą miały stare modele? To zależy, czego szukamy.
Jest dość drogi, jak każde Porsche. Ale jeśli ktoś ma te pieniądze, chce nowoczesnego, szybkiego i praktycznego SUV-a z prestiżowym znaczkiem, a jednocześnie chce pokazać, że idzie z duchem czasu (albo po prostu ma dość cen benzyny), to elektryczny Macan 4 jest prawdopodobnie jednym z najlepszych wyborów na rynku. To naprawdę dobry samochód. Tylko... cichy. I może właśnie o to chodziło? Świat idzie do przodu, czy nam się to podoba, czy nie. A Porsche właśnie pokazało, jak można zrobić elektrycznego SUV-a, który nadal potrafi wywołać uśmiech na twarzy. Nawet jeśli jest to uśmiech w absolutnej ciszy.