Test: Mitsubishi Colt Instyle 1.0 T 91 KM 2024
Mitsubishi Colt to drugi, po modelu ASX, model samochodu, który nie został zaprojektowany przez japońskiego producenta. Poznaj siódmą odsłonę tego miejskiego auta, dowiedz się, jak jeździ i czym różni się od swojego francuskiego odpowiednika.
Jesienią 2023 r. zadebiutowała siódma generacja Mitsubishi Colt. Tym razem jednak za konstrukcję auta nie byli odpowiedzialni inżynierowie japońskiego producenta. Nowy Colt jest spokrewniony z Renault Clio. Nie znaczy to jednak, że oba te miejskie auta różni tylko logo na masce i nazwa. Różnic jest więcej. Jakie jest nowe Mitsubishi Colt? Dowiedz się!
Mitsubishi Colt 2024 - projekt nadwozia

Zanim, po pierwszym rzucie oka na samochód, powiesz „przecież to Clio z innym znaczkiem”, rzuć okiem po raz drugi, a zobaczysz różnice. Owszem, na atrapie chłodnicy są trzy diamenty, czyli znak firmowy japońskiego producenta, ale też sam „grill” jest inny niż we francuskim aucie. Nawiązuje do charakterystycznego dla japońskiej marki Dynamic Shield.


Oryginalne są też LED-owe światła do jazdy dziennej, które w wyższych wersjach wyposażenia, są umieszczone poniżej reflektorów. Światła do jazdy dziennej mają oryginalny kształt kłów.
Sylwetka nowego Colta jest proporcjonalna, ozdobiona dyskretnymi przetłoczeniami. Z tyłu z kolei mamy dość szerokie światła, częściowo zachodzące na błotniki. Na klapie bagażnika nie ma co prawda logo producenta. Jest za to napis MITSUBISHI, a w jej centralnej części, pod charakterystycznym „nosem”, kryje się kamera cofania.
Mitsubishi Colt – kolory
Mitsubishi Colt można zamówić w pięciu kolorach. Oprócz niemetalizowanego Arctic White, są dostępne cztery lakiery metalizowane: Onyx Black, Volcanic Grey, Royal Blue i Sunrise Red. Auto, którym jeździłem podczas testu, było pomalowane ostatnim z wymienionych lakierów. Mogę powiedzieć jedno: w czerwieni było mu „bardzo do twarzy”.
Mitsubishi Colt – wymiary
Pod względem wymiarów Mitsubishi Colt jest typowym przedstawicielem miejskich samochodów. Jego długość to 4 047 mm, szerokość 1 728 mm, wysokość 1 457 mm (z anteną dachową typu płetwa rekina), a rozstaw osi wynosi 2 583 mm.
Pojemność bagażnika jest, jak na miejskie auto, spora. Wynosi 391 litrów. Dla porównania, w minimalnie większym Hyundaiu i20, mieści on 352 litry, a w Skodzie Fabii – 380 litrów.
Pora zająć miejsce za kierownicą i przekonać się, jak Mitsubishi Colt prezentuje się z pozycji kierowcy.
Wnętrze Mitsubishi Colt

Na co dzień jeżdżę crossoverem i jestem przyzwyczajony do tego, że siedzę dość wysoko. Dlatego też moją pierwszą myślą po zajęciu miejsca na lewym fotelu było „o rany, jak tu jest nisko”. Po ustawieniu fotela w optymalnej wysokości i odległości od kierownicy mogłem rozejrzeć się po wnętrzu.
Za kierownicą znajdował się dziesięciocalowy wirtualny kokpit. Jakości wyświetlanych na nim informacji i możliwości ich dostosowywania do potrzeb kierowcy, nie mogę absolutnie nic zarzucić. Na środku deski rozdzielczej królował ekran stacji multimedialnej o przekątnej 9,3 cala.
Panel do sterowania klimatyzacją jest, można powiedzieć klasyczny i składa się z trzech pokręteł i kilku przycisków. Co więcej, pokrętła są na tyle duże, że bez żadnych problemów można je obsługiwać w rękawiczkach.
To jeszcze nie wszystko. Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie:
- bezprzewodowy dostęp do Android Auto i Apple CarPlay (takie udogodnienie jest zazwyczaj dostępne w droższych samochodach, a bywa też tak, że z bezprzewodowego dostępu mogą się cieszyć posiadacze iPhone’ów, a smartfony z Androidem trzeba podłączać kablem),
- automatyczny hamulec postojowy, czyli tzw. Auto Hold, który w większości przypadków jest łączone z automatyczną skrzynią biegów (chociaż jeździłem też samochodami z „automatem” i dźwignią hamulca ręcznego),
- indukcyjna ładowarka do telefonu. Smartfon leżał na niej „jak przymurowany”. To dobry dodatek do bezprzewodowego dostępu do Android Auto i Apple CarPlay.
Do tego wszystkiego trzeba dodać rozwiązanie znane z innych modeli Renault, Dacii i... Mitsubishi ASX. To umieszczony za kierownicą dżojstik do sterowania muzyką.
Przednie fotele i tylna kanapa są wykończone półskórzaną tapicerką (skóra jest co prawda syntetyczna, ale prezentuje się dobrze). Jeżeli chodzi o fotel kierowcy, to nie miałem zastrzeżeń do jego wygody. Miejsca z tyłu też są wygodne, ale... miałem pewne problemy z wydostania się z tylnej kanapy. Otwór tylnych drzwi nie jest tak duży, jak mogłoby się wydawać.

Mitsubishi Colt jest autem pięcioosobowym, ale wydaje mi się, że na środkowym miejscu w miarę wygodnie może podróżować tylko dziecko (bardziej rosły pasażer nie czułby się tam komfortowo, a dodatkowo zasłaniałby wewnętrzne lusterko).
Mitsubishi Colt – co go napędza i jak jeździ?

Dwa trzycylindrowe silniki benzynowe o pojemności jednego litra:
- wolnossący o mocy 65 KM połączony z pięciobiegową skrzynią manualną,
- turbodoładowany o mocy 91 KM współpracujący z sześciobiegowym „manualem”.
A do tego 143-konna hybryda, która jest połączona ze skrzynią automatyczną z dwoma przełożeniami dla silnika elektrycznego i czterema dla napędu spalinowego.
Taka jest właśnie gama jednostek napędowych, wśród których może wybierać osoba, która chce kupić Mitsubishi Colta.
Pod maską samochodu, którym jeździłem podczas testu, napędzane było „uturbionym” silnikiem. Co mogę powiedzieć o tej jednostce? Zacznę od tego, że napędzane nią auto nie nadaje się raczej do sprintu na ¼ mili. Sprint do setki zajmuje 12,2 sekundy. Jednak, kiedy już auto się rozpędziło, to nawet podczas jazdy na szóstym biegu, dobrze reagowało na wciśnięcie pedału gazu.
Byłem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak Colt zachowuje się podczas jazdy poza miastem. I to nie tylko, kiedy jechałem sam, ale też, kiedy na pokładzie samochodu były trzy osoby.
Przy prędkościach rzędu 100 – 120 km/h we wnętrzu było na tyle cicho, że nie trzeba było podnosić głosu podczas rozmowy ani pogłaśniać radia.
Nieco mniej różowo wyglądała sytuacja w mieście, a więc w miejscu, w którym małe Mitsubishi będzie spędzało większość czasu.
Zimny silnik generował niestety wibracje, a do kabiny dobiegało charakterystyczne dla „trzycylindrówek” burczenie. Dodatkowo, podczas wolnego toczenia się (np. podczas jazdy w korku), silnik lubił szarpnąć. Żeby zapobiec jego zgaśnięciu, musiałem wciskać sprzęgło.
Warto jeszcze wspomnieć o systemie stop&start, a właściwie o jego działaniu. Jestem przyzwyczajony do tego, że kiedy czekam na zielone światło, silnik się wyłącza, a jego ponowne uruchomienie ma miejsce po wciśnięciu pedału sprzęgła. Tymczasem w Mitsubishi silnik (i to nawet kiedy był już rozgrzany) włączał się po dość krótkim czasie.
Skrzynia biegów? Miałem co do niej dość mieszane uczucia. O ile biegi do przodu „wchodziły” gładko i bez specjalnych oporów (wręcz „na klik”), o tyle zupełnie inaczej wyglądała sytuacja ze wstecznym. Mimo tego, że podnosiłem pierścień na lewarku i wykonywałem zamaszysty ruch do siebie i do przodu, to nie zawsze kończył się on wrzuceniem biegu i włączeniem się kamery cofania. Czasami konieczne było odpuszczenie sprzęgła, ponowne jego wciśnięcie i powtórne wrzucenie biegu. Przypomniałem sobie, że kilka lat temu miałem podobne problemy w Dacii Duster i Nissanie Juke. Tam też wrzucanie wstecznego bywało momentami mocno irytujące.
Mitsubishi Colt vs. Renault Clio
Jeżeli chodzi o gabaryty, to Mitsubishi Colt niczym nie różni się od Renault Clio. Różnice pojawiają się za to przy wersjach wyposażenia i cenach.
Mitsubishi Colt jest dostępny w czterech wersjach wyposażenia: Inform, Invite, Intense i Instyle. Renault Clio można zamówić w jednej z trzech wersji: Evolution, Techno i Esprit Alpine.
To jeszcze nie wszystko. W Clio nie ma silnika o mocy 65 KM. Jest za to stukonna jednostka wyposażona w fabryczną instalację LPG (do Colta nie można jej niestety zamówić).
Podczas testu jeździłem Coltem w wersji Instyle. Postanowiłem zatem porównać go do opcji Esprit Alpine.
Mitsubishi Colt Instyle wyjściowo kosztuje 108 290 zł. Ta wersja jest tak bogato wyposażona w standardzie, że dopłaty 2 500 zł wymaga tylko czerwony lakier metalizowany. Po jego uwzględnieniu cena auta wzrasta do 110 790 zł.
Cena Renault Clio Esprit Alpine zaczyna się od 93 900 zł. Po dodaniu wyposażenia opcjonalnego (jego niektóre elementy są dostępne w Mitsubishi standardowo) cena wzrasta do 103 900 zł. Dopłaty wymagają:
- czerwony lakier metalizowany – 2 400 zł,
- pakiet Augumented Vision Esprit Alpine (tylne światła Full LED 3D, dwa światła cofania, system easy park assist, kamera 360°) – 2 500 zł,
- pakiet Navi Esprit Alpine BOSE 9,3” (easy link 9,3 cala, nawigacją i systemem nagłośnienia BOSE, kryterium techniczne do zamówienia systemu nagłośnienia BOSE) – 3 500 zł,
- pakiet Winter Esprit Alpine (przednia szyba podgrzewana, fotele przednie podgrzewane) – 1 200 zł,
- wyjmowana podłoga bagażnika – 400 zł.
Trzeba jednak pamiętać, że niższa cena to nie wszystko. Mitsubishi Colt jest objęty pięcioletnią gwarancją podstawową (do 100 000 km), jego nabywca dostaje ponadto 2 lata ochrony pogwarancyjnej i 5 lat pomocy drogowej w ramach Mitsubishi Motors Assistance. Jest też objęty zobowiązaniem serwisowym Mitsubishi i może korzystać z usługi door-to-door.
Podsumowanie
Czy nowe Mitsubishi Colt zdobędzie klientów? Która z jego wersji będzie bardziej popularna czy ta podstawowa, kosztująca niecałe 73 tys. zł, ale wyposażona już m.in. w system multimedialny z interfejsem Android Auto/Apple CarPlay, klimatyzację manualną, siedmiocalowy wyświetlacz zegarów, czy przednie światła LED? A może najdroższa, ale jednocześnie z najbardziej oszczędnym napędem hybrydowym? To pokaże czas i wyniki sprzedaży tego auta. Ważne jest jednak to, że klienci mają wybór.